Monopol na prawdę?*
Jakub Nadolny
Polecamy książki: |
Odpowiedź na 3 artykuły ks. dr Marka Dziewieckiego na temat buddyzmu ("Buddyzm, rzeczywistość i sens życia", "Myślenie według buddyzmu", "Rola duchowości w życiu człowieka").
"/.../ a ostatecznym celem rozwoju według buddyzmu jest ucieczka od życia" - nic bardziej błędnego! Przecież podstawą buddyzmu jest zawsze uważny, przytomny umysł. Czy można nazwać "uciekającą od życia" osobę, która stara się żyć przytomnie? Lub taką, która stara się jak najlepiej wypełniać swoje codzienne obowiązki - bo jest to również podstawa etyki buddyjskiej? "W przeciwieństwie bowiem do chrześcijaństwa, które jest religią historyczną /.../" - przed taką wypowiedzią, ks. dr powinien sprawdzić wcześniej np. w encyklopedii, że buddyzm jest również religią historyczną, starszą od chrześcijaństwa o ok. 500 lat. "zaburzona subiektywność i ucieczka od prawdy" - z buddyjskiego elementarza: celem buddyzmu jest rozpoznanie prawdziwej rzeczywistości! Skąd więc te stwierdzenia?
To o czym pisze ks. dr Dziewiecki (reprezentant Kościoła Katolickiego) pokazuje, że Kościół Katolicki nie zmienił swojej polityki, zmierzającej do sprowadzenia wszystkich nie-katolickich religii do rangi wysoce szkodliwych "sekt", nawet jeśli teraz już nie nazywa się tego w ten sposób.
Jak inaczej można zrozumieć wyrwane z kontekstu cytaty, wplecione we własny tok rozumowania prowadzący do "błyskotliwej" puenty: "Podejmowanie dyskusji z buddyzmem przypomina podejmowanie dyskusji z człowiekiem chorym psychicznie"? Osobiście trudno mi uwierzyć, żeby osoba ze stopniem naukowym tak bardzo nie rozumiała tego o czym pisze, jak to wynika z artykułów.
Praktykuję intensywnie buddyzm Zen od 7 lat. Nie jestem i nie zamierzam być żadnym specjalistą w dziedzinie filozofii buddyjskiej. Jest tak dlatego, że w buddyzmie wskazówki teoretyczne mają sens tylko wtedy, kiedy można ich użyć w swojej praktyce, w życiu. Ks. dr Dziewiecki tego nie zrozumiał, albo nie chciał zrozumieć.
Każda osoba, która choć trochę czuje buddyzm, może skonfrontować artykuły ks. dr Dziewieckiego ze swoim doświadczeniem i zobaczyć, że jego wnioski wysnute na podstawie kilku zdań z tekstów buddyjskich są absurdalne:
I tak można by właściwie polemizować z każdym stwierdzeniem zawartym w tekstach ks. dr Dziewieckiego, które w moim odczuciu są nie tylko zupełnym brakiem zrozumienia podstawowych zasad buddyjskich, ale są wręcz celową manipulacją wypaczającą naukę Buddy.
Zanim zacząłem praktykować buddyzm, przez wiele lat byłem chrześcijaninem. Zdążyłem się przekonać ile warta jest ta religia i sprawdziłem, że zupełnie się dla mnie nie nadaje. Jednak szanuję innych ludzi i nie mam zamiaru wdawać się w absurdalne, do niczego nie prowadzące dyskusje, która religia jest lepsza. Takie postępowanie przypomina wykrzykiwane i malowane na murach opinie kibiców jednej drużyny sportowej o drużynie przeciwnej. Właśnie taką postawę reprezentuje ks. dr Dziewiecki nazywając buddyzm systemem "naiwnym", "utopijnym", "chorym psychicznie", "zobojętniałym na siebie i świat", "zabraniającym szukania prawdy" itp.
To smutne, że Kościół Katolicki w obliczu malejącej liczby wiernych, chwyta się wszystkich dostępnych środków, nie zatrzymując się nawet przed oczernianiem i ośmieszaniem starszej od chrześcijaństwa i sprawdzonej przez ok. sześćset milionów praktykujących religii.
Jeśli ktoś chciałby sprawdzić czy tak rzeczywiście jest - proponuję eksperyment. Proszę spróbować wystąpić z Kościoła Katolickiego i uzyskać jakiekolwiek potwierdzenie tego wystąpienia. Małej części osób być może się to uda. Mi osobiście odmówiono najpierw odsyłając mnie z jednej parafii do drugiej, strasząc (ogniem piekielnym), szantażując ("Pańska babka nie przeżyje tego dobrze, kiedy się dowie np. na kolendzie"), a następnie poinformowano mnie, że po prostu nie zostanie to zrobione i tyle.
W czasach ogólnej demonopolizacji, kiedy Microsoft będzie podzielony, a TP S.A. ma już konkurencję, może korzystnie byłoby, gdyby Kościół Katolicki również stracił monopol na prawdę.
___________________
* Tytuł pochodzi od redakcji "Cyber Sanghi".
. |