Budodharma. Droga samuraja
Mistrz Kaisen
Książka ta jest zbiorem ustnych nauk na temat zen i budo głoszonych przez mistrza Kaisena w ciągu dwudziestu lat jego nauczania. Przedstawiona tu nauka nie ma charakteru czysto teoretycznego czy filozoficznego, nie jest intelektualnym tworem autora gdyż pochodzi z głębokiej, pierwotnej świadomości i jest wyrazem jego trzydziestoletniej praktyki zen i budo. Przywracają one praktyce budo jej utraconą esencję, czyli praktykę zazen.
|
Prawdziwy mistrz
Mistrz Dogen napisał:
"Dopóki nie zrozumiemy samych siebie i dopóki zajęci będziemy jedynie własnym "ja", nierozważnie będziemy nauczać innych i możemy ich wprowadzić w błąd. Jest to żałosne, ale jeżeli mistrz sam nie potrafi rozpoznać swego błędu, w jaki sposób jego uczniowie będą mogli rozróżnić prawdę od fałszu"?
Prawdziwy mistrz, bez względu na wiek, musi sam przeniknąć prawdziwe prawo i otrzymać potwierdzenie od autentycznego mistrza. Nie ważne są tu napisane słowa ani zrozumienie intelektualne, ani odniesione zwycięstwa czy też otrzymane stopnie. Musi mieć niezwykłą energię i wolę przekraczającą wszystkie miary. "Ten, kto nie przywiązuje się do punktu widzenia "ja", kto nie zatrzymuje się na zmysłowym poznaniu, ten, którego działania i zrozumienie wzajemnie się rozszerzają, ten jest prawdziwym mistrzem."
Dawniej mistrzowie, którzy nie rozumieli swojej prawdziwej natury i którzy mieli wątpliwości, nikogo nie mogli nauczać. Dzisiaj takie osoby udzielają nauk ograniczając się wyłącznie do rzeczy powierzchownych, technicznych i wprowadzają całe pokolenia swoich następców w błąd. Prawdziwy mistrz powinien rozpoznać swoją prawdziwą naturę i stosować właściwe metody nauczając Drogi.
Zawody sportowe same w sobie nie są niczym złym. Jednak w nazwie wielu sztuk walki znajduje się przyrostek "do", oznaczający Drogę. Trzeba więc uczyć Drogi. W przeciwnym razie, w jaki sposób uczniowie odróżnią dojo od klubu sportowego? Wielu ludzi doznaje uczucia rozczarowania, gdy w dojo nie znajduje prawdziwego mistrza Drogi. Godne pożałowania jest to, że młodzi mistrzowie, posiadający czarne pasy, stracili zdolność odróżnienia Drogi prawdziwej od fałszywej. Tacy nauczyciele są niebezpieczni. Wierzą, że są spadkobiercami dawnych mistrzów nauczając jedynie pracy z ciałem, pozbawionej autentyzmu i pozostającej daleko od prawdziwej Drogi. Jeżeli więc nie możemy znaleźć prawdziwego mistrza, lepiej nie praktykować budo.
Jak zatem powinno się praktykować budo? W jaki sposób prawdziwy mistrz powinien nauczać? Trzeba być bardzo uważnym. Jeśli naprawdę praktykujemy sztuki walki jest to jutsu do - Droga Sztuki. W sztukach walki ludzie często poszukują sławy, zaszczytów, wygranej. Trudno jest rozwijać ducha mushotoku, czyli praktykować bez poszukiwania celu i korzyści. Budo jest Drogą urzeczywistnienia pierwotnego i czystego ducha. Budo powinno się praktykować dla budo. Trzeba umieć odróżnić liście od korzeni. Tym korzeniem jest sama praktyka budo.
Mistrz Dogen tak pisze na temat prawdziwego mistrza:
"Nie ważny jest jego wiek. Nawet młodzi mogą być mistrzami, nawet starzy mogą niczego nie rozumieć. Musi on jednak przeniknąć prawdziwe prawo, prawdziwe budo ponad budo. Musi dokładnie i głęboko zrozumieć zen. To jest najważniejsze."
Przekaz pasa jest bardzo ważny. W zależności od mistrza jest on prawdziwy lub fałszywy. Gdy przywdziewamy pas lub hakamę i zostajemy nauczycielami, oznacza to mały przekaz, który jest przygotowaniem do wielkiego przekazu. Nie stajemy się jeszcze mistrzem. Nie możemy nim zostać sami z siebie, konieczne jest pozwolenie.
W przeciwnym razie budo zostaje zdeformowane, staje się tylko sztuką walki. Dzisiaj dzieje się tak w większości przypadków.
Kiedy przenikamy prawdziwą dharmę wszystko jest dopełnione i osiągnięte, a nasze zrozumienie jest całkowite. W dzisiejszych czasach komisje przyznają stopnie. To wielki błąd. Komisja nie może zrozumieć ducha uczestników. Tylko mistrz, który pracuje z uczniem każdego dnia, może go zrozumieć. Komisje przyznają stopnie opierając się na wynikach zawodów i oceniając technikę praktykanta. To wszystko jednak nie wystarczy. Prawdziwy pas nie może zostać przekazany w ten sposób. Pas nie jest nagrodą ani zwykłym stopniem, zdobytym podczas pokazu.
"Mistrz musi mieć nadzwyczajną energię".
Nie tylko energię musi mieć niezwykłą, ale także zdolności do nauczania i wielki talent. Ponadto potrzebuje zdrowia i siły, zarówno fizycznej jak i duchowej, gdyż wysiłek bez energii jest wyczerpujący i nieskuteczny. Naukę trzeba dawać każdego dnia i dlatego należy studiować nie tylko budo, ale także dawne teksty, by posiąść ogólną i aktualną wiedzę. Mistrz powinien umieć prowadzić uczniów ku Drodze bez granic tak, aby byli szanowani we wszystkich środowiskach społecznych. Taka jest prawdziwa nauka budo. Budo, które zatrzymuje się tylko na budo staje się ciasne i ograniczone. Prawdziwe budo to całe życie.
"Mistrz musi mięć wolę, przekraczającą wszelkie granice".
Potrzeba wielkiej woli, by sprostać wszystkiemu, co musi robić mistrz. Powinien on nie tylko nauczać w dojo, lecz także znać przeszłość swoich uczniów, by prowadzić ich zależnie od charakteru, ich karmy i naturalnych predyspozycji do podążania Drogą.
"Mistrz nie powinien przywiązywać się do własnego ego".
Nie należy się przywiązywać do osobistych i dogmatycznych opinii. To bardzo ważne, jeśli chcemy być prawdziwym mistrzem. Zawsze należy podążać Drogą Środka, drogą równowagi nie zbaczając z niej i nie tworząc podziałów.
Zen i Droga Wojownika
Miyamoto Musashi napisał "Dokukodo". Tytuł ten zapożyczył ze zdania poematu "Shodoka" mistrza Yoka Daishi: "On idzie zawsze sam, zawsze kroczy sam". Jest to bardzo radosne. Praktyka samego budo nie zadowalała samurajów i angażowali się oni w drogę zen. Gdy przyglądamy się budo i zen, czyli temu, co nazwano zen samurajów, odnosimy wrażenie, że pośród tych wojowników zawsze istniała czysta iluminacja, nawet jeśli nosili szable, włosy związane w kucyk i z dumą ogłaszali "Nazywam się tak a tak". Inkarnowali oni życiową postawę zen.
Przeczytałem ostatnio "Esej o prawdziwym duchu karate" autorstwa mistrza Seikichi Toguchi, który podarował mi jeden z jego uczniów i przyjaciół. Ten wielki Mistrz wywarł na mnie olbrzymie wrażenie tym, że mimo ciężkiej codziennej praktyki karate nigdy nie oddzielił się od ducha zen. Z pewnością był przekonany, że zen jest mu potrzebny. Jednym z jego przyjaciół jest wielki mistrz kaligrafii, 99-letni mistrz Ishii. Za swojego duchowego mistrza uważa on czcigodnego Sogena Sakiyama, kapłana zen. Mistrz Toguchi ma 70 lat i jego życie jest wspaniałym przykładem głębokiego i pełnego poszukiwania w drodze karate. W swojej książce napisał: "Do oznacza Drogę, ma ona jednak znaczenie alegoryczne. Ta Droga jest drogą życia, drogą, którą powinien podążać każdy człowiek, aby urzeczywistnić swoją głęboką naturę. W buddyzmie zen celem życia jest duchowe oświecenie, a Do jest Drogą do tej iluminacji. Oświecenie jest również prawdziwym celem sztuk walki. Nawet w dawnych czasach praktykant budo zmuszał się do doskonalenia jutsu nie dla techniki, lecz jako środka, by podążać Do i osiągnąć oświecenie".
Nie znam osobiście mistrza Toguchi i nie wiem, w jakim sensie używa on słowa "oświecenie". W zen oświecenie nie jest końcem. Założyciel zen Mistrz Dogen i Bodhidharma mówili, że w zen nie ma celu, nie ma satori do osiągnięcia, niczego do odrzucenia ani niczego do uchwycenia. Zazen sam w sobie jest satori. Mówiąc inaczej, sama praktyka jest satori. To, że stajemy się tacy lub inni jest konsekwencją praktyki "tu i teraz". Z pewnością po 20, 30, lub 40 latach zmienimy się, lecz nawet w wieku osiemdziesięciu lat trzeba będzie "tu i teraz" kontynuować praktykę-satori. Trzeba będzie ją kontynuować aż do śmierci. Tak więc osiągnięcie oświecenia nie jest celem zen, podobnie jak nie jest ono celem budo. Praktyka nie ma końca. Gdy umrzemy z pewnością przestaniemy praktykować, lecz czy śmierć jest oświeceniem? Być może mistrz Toguchi chce powiedzieć, że celem życia jest urzeczywistnienie naszej prawdziwej natury i to ją nazywa oświeceniem. Być może tak myślał, lecz tłumaczenie jest niepoprawne. W każdym razie droga zen i budo często przebiegała wspólnie. Nie ma w tym nic zadziwiającego, jeśli tylko zrozumiemy, że ciało ćwiczy się przez technikę a głęboka duchowość urzeczywistnia w jedności tę praktykę. Wtedy karate czy aikido mają fizyczne i duchowe znaczenie. To jest Droga. Jeśli odrzucimy duchowy aspekt, zostanie tylko sport, przez co praktyka stanie się połowiczna. Sport sam w sobie nie jest szkodliwy, lecz myślę, że ludzka istota powinna wznieść się ponad fizyczną formę. To jest jej ludzka powinność. Praktyka poprzez ciało-duch nie przeszkadza w tym, by realizować ten wymiar czysto sportowy, ale oprócz niego istnieje również wymiar duchowy. Jeśli robimy coś tylko połowicznie, nie jest to rzeczywiste. Życie ucieka bardzo szybko. Powinniśmy to zrozumieć.
Fragment książki "Budodharma. Droga Samuraja.", Wydawnictwo KOS, Katowice 2003. |