![]() ![]() |
Znalazłem w internecie określenia: sześć ćwiczeń tybetańskich (źródło wiecznej młodości, eliksir życia, rytuały tybetańskie), tybetańska plansza wzrokowa. Jestem chory na stwardnienie rozsiane od 17 lat i może ćwiczenia ludzi z Tybetu coś by mi pomogły. Proszę o bliższe informacje, gdzie można znaleźć opisy rytuałów tybetańskich i tarczy wzrokowej. |
Obawiam się, że informacja jaką znalazł Pan w Internecie to zwykła hochsztaplerska podpucha i niewiele może pomóc w powrocie do zdrowia. Może jednak się mylę, więc proponuję zapytać się również ludzi z innych serwisów buddyjskich lub grup dyskusyjnych podając jednocześnie źródło, z którego zaczerpnięto informacje o wspomnianych praktykach.
Poprzez praktykowanie medytacji relaksacyjnej oraz prostych ćwiczeń oddechowych można osłabić stres spowodowany chorobą a tym samym polepszyć własne samopoczucie i fizyczną kondycję. Myślę, że może Pan spróbować prostych buddyjskich technik medytacyjnych. Jedna z nich jest opisana w dziale MEDYTACJA.
Istnieje także prosta medytacja, podczas której można wizualizować w swoim ciele, szczególnie w tych najbardziej chorych miejscach głębokie niebieskie światło płynące z centrum Buddy Medycyny, które rozpuszcza cierpienie i powtarzać przy tym na głos lub w myślach mantrę "TEJA TA OM BIKANDZE BIKANDZE MAHA BIKANDZE RANDZA SAMUT GATE SOHA". Budda Medycyny jest uważany w buddyzmie za patrona nauk medycznych, w jednej ręce trzyma miseczkę z medykamentami, a w drugiej uzdrawiającą roślinę. Można zastosować także medytację tonglen czyli "Praktykę Dawania i Brania", do której krótkie wprowadzenie ukaże się już wkrótce w najbliższym 14 wydaniu magazynu.
Regularna praktyka np. codziennie po 5-10 minut na pewno nie zaszkodzi, a najprawdopodobniej dużo pomoże i chociaż jej rezultatem nie będzie wyleczenie choroby, to z czasem zmieni pańskie podejście do życia. Pozycję medytacyjną może Pan zastosować taką, w jakiej jest najwygodniej - nie trzeba na siłę przyjmować jednej z "klasycznych" pozycji siedzących.
Co się tyczy samej choroby, to sam bardziej liczyłbym na pomoc lekarzy czy też doświadczonych terapeutów stosujących medycynę niekonwencjonalną taką jak ziołolecznictwo czy akupunktura, masaże, terapia ruchowa itp... Dobrze jest utrzymywać pozytywne nastawienie do życia i próbować zrozumieć sensowność doświadczanego cierpienia oraz wykorzystać możliwości jakimi się dysponuje, tak żeby cierpienia było mniej a więcej pojawiało się radości. Zdecydowanie lepiej jest być chorym z pozytywnym nastawieniem do życia niż chorym, dla którego własne życie jest pozbawione sensu.
Życzę wszystkiego dobrego i dużo wewnętrznej pogody ducha,
OM MANI PEME HUNG.