![]() ![]() |
Przeczytałem kiedyś (Jesi Donden "Wprowadzenie do medycyny tybeteńskiej"), że nawet drobnoustroje są czującymi istotami. Jak buddyzm określa rolę roślin? Przecież to nierzadko bardzo skomplikowane żywe organizmy, a nie znajdują się w żadnym z 6 światów. Zapewne rośliny nie mają umysłu ale czy mają z nim jakiś związek? :-) |
Umysł, rozumiany jako absolutny Stan Buddy, jest wszechprzenikającą i otwartą przytomnością. Nie jest ona niczym odrębnym od ludzi, zwierząt, roślin, czy materii nieożywionej, a także od wszelkich aktywności psychicznych - wg buddyzmu to owa przytomna przestrzeń jest ich źródłem.
Osobiście uważam, że nauki buddyjskie powinny być zdroworozsądkowe i zgadzać się z wiedzą naukową. Jednocześnie wymiana informacji pomiędzy takimi dziedzinami nauk przyrodniczych, jak biologia i fizyka, ze szczególnym uwzględnieniem mechaniki kwantowej, wpłynęłaby na rozszerzenie wśród biologów poglądu na temat natury świadomości. Jako buddysta uważam, że świadomość nie jest generowana lecz przetwarzana przez mózg.
Tutaj należy rozróżnić świadomość ponadczasowego umysłu od zwykłej ograniczonej świadomości jednostkowej, jaką posiadają różne istoty dysponujące odpowiednimi narządami, które zajmują się jej przetwarzaniem. Trudno wskazać u roślin, nawet tych posiadających złożoną strukturę, taki narząd. Zarazem sama granica pomiędzy światem roślin i zwierząt jest dość nieostra, istnieją organizmy, które trudno jednoznacznie sklasyfikować pod tym względem. W każdym bądź razie klasyczne nauki buddyjskie nic nie wspominają na temat możliwości istnienia roślin dysponujących mniej czy bardziej ograniczoną świadomością jednostkową. Poczekamy, zobaczymy co przyniosą odkrycia naukowców...