Buddyzm - Cyber Sangha - Buddyjski Serwis Internetowy - Buddyzm w Polsce - www.buddyzm.edu.pl

Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania i zmianie ustawień plików cookies w przeglądarce internetowej.
Niedokonanie zmian ustawień na ustawienia blokujące zapisywanie plików cookies jest jednoznaczne z wyrażeniem zgody na ich zapisywanie.


buddyzm medytacja Budda reinkarnacja Dharma nirwana
Buddyzm - Cyber Sangha - Buddyjski Serwis Internetowy - Buddyzm w Polsce - www.buddyzm.edu.pl
Buddyzm - Cyber Sangha - Buddyjski Serwis Internetowy - Buddyzm w Polsce - www.buddyzm.edu.pl BUDDYZM - Cyber Sangha
Wydawnictwo ROGATY BUDDA - Ksiegarnia Buddyjska - buddyzm Buddyzm-Media - Buddyjski Serwis Informacyjny Buddyzm CyberSangha - YouTube Buddyzm CyberSangha - FACEBOOK
buddyzm :: Cyber Sangha :: buddyzm
buddyzm :: Cyber Sangha :: buddyzm BUDDYZM - Cyber Sangha buddyzm :: Cyber Sangha :: buddyzm     mapa strony | nasz patronat | o serwisie  buddyzm :: Cyber Sangha :: buddyzm
buddyzm :: Cyber Sangha :: buddyzm S T R O N A   G L O W N A M A G A Z Y N D O W N L O A D W Y D A R Z E N I A C Z Y T E L N I A ZALOGUJ SIE ZAREJESTRUJ SIE S Z U K A J buddyzm :: Cyber Sangha :: buddyzm
buddyzm :: Cyber Sangha :: buddyzm buddyzm :: Cyber Sangha :: buddyzm
buddyzm :: Cyber Sangha :: buddyzm buddyzm :: Cyber Sangha :: buddyzm
buddyzm :: Cyber Sangha :: buddyzm Wprowadzenie do buddyzmu Czym jest medytacja? Nowosci wydawnicze Zadaj pytanie Ikonografia Katalog WWW buddyzm :: Cyber Sangha :: buddyzm
buddyzm :: Cyber Sangha :: buddyzm buddyzm :: Cyber Sangha :: buddyzm
buddyzm buddyzm
buddyzm warszawa beru khjentse dziamgon kongtrul
Polska Sangha Beru Khjentse Rinpocze i Dziamgona Kongtrula Rinpocze w tradycji karma kagju


buddyzm
buddyzm buddyzm
Cyber Sangha > Magazyn > Magazyn nr 11 > Otwartość - pierwszy warunek dialogu
buddyzm buddyzm Cyber Sangha - magazyn nr 11 - buddyzm
styczeń 2001
buddyzm
Przyjaciel może okazać się wrogiem,
a więc i wróg może zostać przyjacielem.
- Tsongkhapa -
buddyzm
buddyzm


Otwartość - pierwszy warunek dialogu
Jarosław Wierny


Bracia, jeżeliby ktoś z zewnątrz mówił coś przeciwko Doktrynie lub Zakonowi, to nie powinniście ani mieć mu tego za złe, ani żywić do niego w sercu o to urazy czy złej woli; bo jeślibyście czuli z tego powodu gniew lub nieukontentowanie, to nie będziecie w możności ocenić, jak dalece jego mowa jest dobra albo zła.

Digha-nikaya (Brahmajala Sutta)


buddyzm - Cyber Sangha - medytacja

W bieżącym wydaniu magazynu zamieszczam zbiór wypowiedzi będących komentarzem do trzech artykułów ks. Marka Dziewieckiego, w których to została nakreślona pewna wizja buddyzmu. Mowa tu o artykułach opublikowanych m.in. w Internecie w serwisie katolickim OPOKA oraz na prywatnej stronie księdza:

1. "ROLA DUCHOWOŚCI W ŻYCIU CZŁOWIEKA"
2. "MYŚLENIE WEDŁUG BUDDYZMU"
3. "BUDDYZM, RZECZYWISTOŚĆ I SENS ŻYCIA"

Owa wizja buddyzmu, którą przedstawia ks. Dziewiecki zdecydowanie odbiega od poglądów samych buddystów. W moim mniemaniu jest to spowodowane kompletną nieznajomością i niezrozumieniem nauk Buddy. Po odbyciu prywatnej wymiany poglądów z ks. Dziewieckim prowadzonej przed rokiem za pośrednictwem poczty elektronicznej zdecydowałem się na nienagłaśnianie całej sprawy w "Cyber Sandze" ufając, że inteligentni i dociekliwi ludzie sami będą potrafili sobie odpowiedzieć na pytanie "Jak to naprawdę z buddyzmem jest?" W międzyczasie otrzymałem jednak od osób interesujących się buddyzmem korespondencję z właśnie takim zapytaniem. Mając na względzie dobro Nauk Buddy oraz dobro ludzi interesujących się nimi postanowiłem wrócić do tematu. Coś co się zaczęło trzeba również dokończyć. Parafrazując słowa ks. Dziewieckiego, nie jest moim celem polemika z jego światopoglądem. Jako buddysta szanuję jego prawo nie tylko do posiadania ale i głoszenia własnych sądów. Materiały tu zebrane mają na celu pomóc poznać i lepiej zrozumieć buddyzm tym ludziom, których opinia o tej tradycji została ukształtowana na podstawie artykułów ks. Dziewieckiego. Mam nadzieję, że również sam autor komentowanych tekstów wyniesie dla siebie pożytek z prezentowanych materiałów.

Ponieważ nie uważam się za monopolistę i jedynie słusznego interpretatora Nauk Buddy, poprosiłem kilku znajomych polskich buddystów (i nie tylko buddystów) o przedstawienie własnych opinii na ten temat. Reprezentują oni rozmaite tradycje wywodzące się od Buddy Siakjamuniego: świecką Therawadę oraz różne szkoły Zen i Diamentowej Drogi. Każda z tych tradycji dysponuje odmiennym podejściem do nauk Buddy i kładzie nacisk na różne jej aspekty tak, żeby jak najlepiej odpowiadać potrzebom konkretnej praktykującej osoby - ks. Dziewieckiemu nie udało się zbliżyć w swej interpretacji do żadnej z wypowiedzi praktykujących buddystów.

Jako, że opublikowane teksty w wyczerpujący sposób odnoszą się do omawianej twórczości, nie przedstawiam własnego szczegółowego komentarza. Chciałbym jedynie nawiązać do myśli przedstawionej przez księdza, dotyczącej przestrzegania praw etycznych wynikających z buddyjskiego światopoglądu.

W jednym ze swych artykułów ks. Dziewiecki napisał: "(...) według buddyzmu nie ma sensu staranie się o dobre, szlachetne postępowanie, gdyż żadnego postępowania nie ma. Wszystko rozgrywa się jedynie wewnątrz umysłu. Stąd w buddyzmie kładzie się nacisk na 'doskonalenie umysłu', a nie doskonalenie postępowania, jak w chrześcijaństwie." Na tyle, na ile sam znam chrześcijaństwo sądzę, że doskonalenie postępowania w tej religii nie jest uważane za cel sam w sobie lecz stanowi jeden ze środków mających na celu zapewnienie sobie samemu zbawienia. Nie jest też to środek najważniejszy, ponieważ niezbędna w chrześcijaństwie jest przede wszystkim wiara. Świadczy o tym chociażby kolejność przykazań w Dekalogu, te które znajdują się na początku nie są związane z postępowaniem wobec bliźnich lecz dotyczą zasad wiary. Podobne utylitarne podejście do etyki występuje w buddyzmie, bez rozwijania szlachetnego i etycznego postępowania nie jest możliwe urzeczywistnienie stanu najwyższej doskonałości - jednak tutaj element wiary w Boga jako zewnętrznego źródła norm postępowania nie odgrywa żadnej szczególnej roli.

Gdyby zastosować sposób argumentacji księdza, można by z powodzeniem udowodnić tezę, iż według chrześcijaństwa "nie ma sensu staranie się o dobre, szlachetne postępowanie" nakazane w Dekalogu, gdyż wszystkie winy zostaną i tak wybaczone w jednej chwili na łożu śmierci podczas spowiedzi - wystarczy odrobina dobrej woli i okazanie skruchy, co w obliczu tak radykalnie zmieniającego się stanu istnienia, jakim jest proces umierania, nie wydaje się szczególnie kłopotliwe. Stosowne cytaty popierające tę tezę można odnaleźć w Piśmie Świętym np. "Jeśli wyznajemy grzechy swoje, wierny jest Bóg i sprawiedliwy i odpuści nam grzechy, i oczyści nas od wszelkiej nieprawości." (1 Jan 1,9).

Ksiądz Dziewiecki próbując potwierdzić swój sąd przytacza myśl, z którą często można się zetknąć czytając buddyjską literaturę: ">>Oświecony<< Budda nie musi już respektować norm moralnych". Niestety czyni to bez większego zrozumienia, a wstawienie słowa oświecony pomiędzy cudzysłów już całkowicie zaciemnia sprawę. Na określenie stanu buddy, czyli oświeconego umysłu używa się w Tybecie terminu sang-dzie, gdzie sang oznacza 'oczyszczony' a dzie tłumaczy się jako 'w pełni rozwinięty' - chodzi tu o stan umysłu oczyszczony z niewiedzy, w którym rozwijają się jego wszystkie najlepsze właściwości. Oświecony, a co za tym idzie w pełni doskonały umysł będący rezultatem "buddyjskiego doskonalenia umysłu" nie musi już stosować się do żadnego regulaminu. Oświecony umysł nie zmusza się do bycia miłującym, ponieważ sam jest źródłem Miłości. Jest Miłością i Mądrością, Wolnością i Radością, Nieustraszonością i Najwyższą Prawdą.

W kolejnym fragmencie przytoczona zostaje historia opuszczenia przez Buddę własnej żony i małego synka, ma to być kolejny dowód potwierdzający przewrotne tezy księdza jakoby celem buddyzmu było "niepowstrzymywanie się od zadawania cierpienia" i "ucieczka od istnienia". Porzucenie rodziny przez Siddharthę Gautamę, historycznego Buddę, ma jednak miejsce nie jak to opisuje ksiądz po lecz przed doświadczeniem oświecenia. Nie jest to więc rezultat odkrycia, że własna "żona i syn w ogóle nie istnieją", samo oświecenie jak zostało zresztą wyżej wykazane do takiego stwierdzenia nie upoważnia - Budda ani przed ani po oświeceniu nie był nigdy w żadnym wypadku nihilistą, poznał doktrynę ówczesnych indyjskich nihilistów jednak odrzucił ją jako niespójną logicznie. Tutaj ksiądz popisał się nie tylko swoim niezrozumieniem Doktryny Buddyjskiej Pustki (Śunyata), nierozdzielnej od fundamentalnej w buddyzmie Doktryny Dwóch Poziomów Prawdy (Yamvrti-satya i Paramartha-satya) ale również nieznajomością samej biografii założyciela buddyzmu, co zaowocowało zamieszaniem chronologicznym i w konsekwencji kolejnym potwierdzeniem błędnych poglądów.

Budda będąc synem króla przez wiele lat opływał w dworskie dostatki i luksusy prowadząc szczęśliwe życie rodzinne aż do czasu kiedy to osobiście zetknął się z cierpieniem spowodowanym przez starość, chorobę i śmierć. Porzucenie dotychczasowego stylu życia było wynikiem, nie jak to widzi ks. Dziewiecki nihilistycznych zapatrywań młodego księcia na rzeczywistość, lecz zrozumieniem, że izolowanie się od cierpienia jedynie przesuwa w czasie termin bezpośredniej z nim konfrontacji. Książę Gautama udał się na duchowe poszukiwanie źródła cierpienia, jego przyczyny oraz metody, która pozwoliłaby w pełni się z niego wyzwolić. Towarzyszyła mu przy tym jak najlepsza i najszlachetniejsza motywacja odkrycia Prawdy nie tylko dla własnego dobra ale dla wszystkich bez wyjątku czujących i doświadczających cierpienia istot. Czyżby ks. Dziewiecki na tyle słabo znał własną tradycję duchową i nie potrafił odnaleźć w niej podobnych przykładów zachowań nacechowanych tak głęboką empatią? Ja takie podobieństwo znajduję np. w postępowaniu samego Jezusa czy też jego apostołów, którzy porzucali wszystko co według nich samych bądź społeczności, w której przyszło im się urodzić było uważane za wyznaczniki właściwego życia. Robili to po to, by całkowicie poświęcić się Prawdzie i drodze do niej. W Ewangelii Św. Łukasza można odnaleźć następującą naukę Jezusa odnoszącą się do takiego postępowania "Ktokolwiek przykłada rękę do pługa, a wstecz się ogląda, nie nadaje się do królestwa Bożego". W Ewangelii Św. Jana z kolei czytamy: "Kto miłuje życie swoje, utraci je, a kto nienawidzi życia swego na tym świecie, zachowa je ku żywotowi wiecznemu". Czy zinterpretowanie tych nauk jako zachęty do "ucieczki od istnienia" i "niepowstrzymywania się od zadawania cierpienia" nie byłoby pewnym nadużyciem?

Tak radykalne podejście do rozwoju duchowego nie spotyka się jednak z masowym naśladownictwem, dlatego też zarówno Budda jak i Chrystus udzielili nauk, do których z powodzeniem może zastosować się więcej ludzi niż tylko nieliczne i najbardziej zdeterminowane jednostki. Będąc buddystą można jednocześnie dobrze funkcjonować w codziennej rzeczywistości i podążać drogą, której cel pokazał sam Budda poprzez swoje urzeczywistnienie. Krytyczny a zarazem otwarty umysł odgrywa w tym podejściu niezwykle istotną rolę. W przypadku chrześcijaństwa nacisk kładzie się z kolei na wiarę. Jak to się ma do stwierdzenia ks. Dziewieckiego, iż w przeciwieństwie do "wyrastającego z legendarnych opowiadań" buddyzmu to właśnie chrześcijaństwo "uczy korzystania z umysłu" niech ocenią sami czytelnicy "Cyber Sanghi". Jako wskazówka niech posłuży porównanie nauki Buddy zawartej w Sutrze do Kalamów: "Miejcie zaufanie do tego, co uznaliście za prawdziwe po długim sprawdzaniu, do tego, co przynosi powodzenie wam i innym" ze słowami Jezusa spisanymi w Ewangelii według św. Jana: "(...) błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli."

W mojej opinii ks. Dziewiecki zastosował słowa swojego Nauczyciela do zbyt szerokiego zakresu spraw i uwierzył w stworzony przez siebie obraz buddyzmu nie zadając sobie żadnego trudu podjęcia wnikliwszej weryfikacji tego poglądu. Bez głębszej refleksji zaakceptował naprędce sklecone myśli, które miały na celu jedynie potwierdzenie narzuconego wcześniej sobie samemu założenia: "buddyzm jest gorszy od chrześcijaństwa". Założenia równie inteligentnego co "blondynki są bardziej atrakcyjne od brunetek" albo "wojskowa grochówka jest smaczniejsza od budyniu waniliowego z jagodami", choć zapewne prawdziwego z punktu widzenia katolickiego kapłana.

Skąd wzięła się u księdza Dziewieckiego myśl "buddyzm jest gorszy od chrześcijaństwa"? Uwzględniając obraz jego osoby jako dojrzałego i inteligentnego mężczyzny, trudno zgodzić się z tym, że była to wyłącznie kwestia gustu. Warto w tym miejscu zwrócić uwagę no to, że ksiądz Dziewiecki opisując buddyzm w nieprzychylnym świetle kierował się mimo wszystko najprawdopodobniej pozytywną motywacją, a mianowicie chęcią ostrzeżenia ludzi przed relatywizmem moralnym, jaki w mniemaniu księdza niesie z sobą Nauka Buddy. Na podstawie osobistych skojarzeń nieprzystających do buddyjskiej tradycji filozoficznej (np. śunyata=pustka=nicość=nihilizm), kilku skąpych informacji oraz powyrywanych z kontekstu cytatów nastąpiło w umyśle księdza jednoznaczne zaszufladkowanie buddyzmu jako idei szkodliwej społecznie, takiej która niesie z sobą zagrożenie dla najwyższych ludzkich wartości. Idei szkodliwej tym bardziej, że działa w sposób zakamuflowany, ponieważ za parawanem altruizmu czai się nie tylko przyzwolenie na wszelkie niewłaściwe i okrutne zachowania ale również ich usprawiedliwienie. Ksiądz Dziewiecki podjął się roli demaskatora, jednak pisząc swoje artykuły zdemaskował tylko własne nieobeznanie z tematem a nie jakieś ukryte w Dharmie treści mające na celu demoralizację ludzkości pod anarchistycznym hasłem Hulaj dusza! Boga nie ma!.

By dopełnić obrazu sytuacji "zaryzykuję" następującą diagnozę. To niestety złe nastawienie nie pozwoliło księdzu na bliższe zapoznanie się z tematem. Zważywszy jednak na ogromny zakres tematyki wydaje się to być częściowo usprawiedliwione - dogłębne poznanie buddyzmu wymaga nie tylko wieloletnich studiów teoretycznych ale również wnikliwej praktyki medytacyjnej. Choć nie jestem zwolennikiem spiskowej teorii dziejów, to przypuszczam, że wymienione na początku artykuły miały na celu manipulację opinią czytelników i w efekcie dyskredytację buddyzmu w ich oczach. Sądzę, że zła wola o jaką podejrzewam ks. Marka Dziewieckiego, może być wynikiem lęku. Przyczyna wszelkich lęków tkwi zawsze w niewiedzy rozumianej w tym przypadku jako nieznajomość zjawiska, którego się obawiamy. Z kolei katalizatorem wzmacniającym ten stan mogą być na przykład wątpliwości co do słuszności własnego stanowiska. Lekarstwem na lęk nie może więc być próba szczelnego izolowania się wobec napływu nowych idei, nie może to być również paniczna ucieczka przed nieznanym ani chorobliwe pragnienie zniszczenia źródeł naszych obaw - takie postawy prowadzić mogą jedynie do pogłębienia lęku i wzrostu dysharmonii pomiędzy tym co dzieje się na zewnątrz, a tym co przeżywane jest w środku człowieka. Jedynym rozsądnym rozwiązaniem jest otwartość wobec tego co nieznane i dotyczy to zarówno poziomu zewnętrznego jak i wewnętrznego. Otwartość jest także pierwszym warunkiem równoprawnego dialogu, którego celem nie jest walka na śmierć i życie i pokonanie adwersarza poprzez narzucenie mu własnych poglądów lecz znalezienie płaszczyzny wzajemnego porozumienia. Życie nie polega wyłącznie na rywalizacji ale także na współpracy. Warto o tym pamiętać.

Podsumowując twórczość ks. Dziewieckiego: konstruktywna krytyka jakiegokolwiek przedmiotu powinna opierać się na jego dogłębnym poznaniu. Komentowane "objaśnienia" ks. Dziewieckiego tego warunku nie spełniają. Pod względem merytorycznym kwalifikuje je to najwyżej na poziomie, przepraszam za dosadność sformułowania, przemyśliwań rodem "z PRL-owskiej" budki z piwem, gdzie z braku lepszych argumentów każdy mógł każdego nazwać "wariatem" nie ponosząc za to żadnych konsekwencji. Warto też przypomnieć sobie w jaki sposób pozbywano się w Związku Sowieckim niewygodnych dysydentów stanowiących zagrożenie dla sztywnego scentralizowanego systemu władzy. Jedną z chętnie stosowanych metod było skierowanie do tzw. psychuszki czyli zamkniętego zakładu szpitalnego dla psychicznie chorych wydane na podstawie spreparowanego zaświadczenia o chorobie umysłowej a jak słusznie zauważył ks. Dziewiecki podejmowanie dyskusji z człowiekiem chorym psychicznie jest niezwykle utrudnione. Powstaje jednak pytanie kto w rzeczywistości był wówczas bardziej chory? System czy opozycja?

Na zakończenie chciałbym wyrazić zdziwienie faktem, że tego rodzaju teksty, mające jedynie wartość propagandową publikowane są na oficjalnej (!) polskiej stronie Kościoła Katolickiego. Zdziwiony jestem tym bardziej, że na tym samym serwisie czytelnik odnajdzie także takie teksty poświęcone buddyzmowi, które nie rażą swym dyletanctwem a w bazie danych z odnośnikami do stron www w dziale "Religie niechrześcijańskie" umieszczone są adresy stron buddyjskich. W obliczu zmniejszania się swoich wpływów niektórzy z katolickich kapłanów zaczęli sięgać po te same metody podtrzymujące autorytet jakie znamy z działalności panów Miloszevića, Łukaszenki, Pinocheta czy Putina. Nie są to działania specjalnie obiecujące. O tym jak kończą i co zostawiają po sobie dyktatury oraz jak konstruktywne efekty przynosi wymiana myśli świadczą zarówno historia jak i współczesność. Którą z tych dróg obierze Kościół Katolicki zależy wyłącznie od należących do niego ludzi. Pewną nadzieję i optymizm niesie z sobą przekaz papieża Jana Pawła II zawarty niedawno w liście NOVO MILLENNIO INEUNTE: "W warunkach daleko posuniętego pluralizmu kulturowego i religijnego, jakiego można się spodziewać w społeczeństwie nowego tysiąclecia, dialog ten [chodzi o dialog międzyreligijny - przyp. JW] jest potrzebny także po to, aby można było położyć trwałe fundamenty pokoju i oddalić złowieszcze widmo wojen religijnych, które stały się przyczyną rozlewu krwi w wielu okresach dziejów ludzkości. Imię jedynego Boga musi się stawać coraz bardziej tym, czym naprawdę jest - imieniem pokoju i wezwaniem do pokoju".

Chciałbym, żeby przyniosło to wszystkim pożytek.

Jarosław Wierny


.




buddyzm

buddyzm - facebook - cybersangha
buddyzm
Polityka prywatności portalu
buddyjskiego "CyberSangha"


buddyzm
Sprawdź najchętniej czytane teksty »
buddyzm

buddyzm
Zarejestruj się, by otrzymywać newsletter »
buddyzm

buddyzm
"Cyber Sangha" obejmuje swoim patronatem medialnym ciekawe książki i imprezy związane z buddyzmem.
» szczegóły
buddyzm

buddyzmZnajdź w "Cyber Sandze"

buddyzm

buddyzm
Darowizna
dla "Cyber Sanghi"

buddyzm

Budda

Oby wszystkie istoty osiągnęły szczęście i przyczynę szczęścia.

Oby były wolne od cierpienia i przyczyny cierpienia.

Oby nie były oddzielone od prawdziwego szczęścia - wolności od cierpienia.

Oby spoczywały w wielkiej równości, wolnej od przywiązania i niechęci.

Magazyn DIAMENTOWA DROGA

Portal Budda.pl

Fundacja Theravada Polska

Biblioteczka Buddyjska

Wydawnictwo A - buddyzm, filozofia, religioznawstwo

Księgarnia KARMAPA FOUNDATION

Serwis Buddyzm Wprost

Sasana.pl - Theravada

Medytacja w więzieniach






London wedding photographer

buddyzm buddyzm
buddyzm
buddyzm :: www.buddyzm.edu.pl :: buddyzm
buddyzm
buddyzm buddyzm przewin strone do gory Aktualnie online: 0 użytkownik(ów), 22 gość(i)

Strona główna || Czytelnia || Magazyn || Wprowadzenie do buddyzmu || Czym jest medytacja?
Nowości wydawnicze || Zadaj pytanie || Biblioteczka || Download || Wydarzenia
Katalog WWW || Polityka prywatności || Cennik reklam || O serwisie || Zaloguj się || Szukaj
opcje zaawansowanego szukania napisz do nas wydrukuj strone buddyzm buddyzm
buddyzm
buddyzm
buddyzm buddyzm
buddyzm

Buddyzm w Polsce

www.buddyzm.edu.pl

om mani peme hung

Buddyjski Portal "Cyber Sangha"
w Internecie od 1998 roku.
buddyzm - CyberSangha - buddyzm