![]() |
Rower
Fedrus
|
![]() |
A ja jak raz rozpieprzyłem samochód. Bo jechałem po śródmieściu i patrzyłem czy na przystanku wisi jeszcze mój plakat czy już fiuty zerwali. No i zerwali.
Akurat się chciałem odwrócić znowu do przodu na drogę a tu nagle jak nie przypieprzę babie w tył, no szok! Od paru dni byłem wkurzony, bo nie dawało się w żaden sposób nic załatwić z tego co chciałem, nic nie szło jak powinno i narastała mi taka zwolna neurastenia coraz większa i zniechęcenie z takim jakims rozgorączkowaniem, że przecież coś trzeba robić, że się to wszystko jakoś wymyka z ręki itd. Krótko mówiąc paranoja mi urastała taka wielka, że w końcu musiałem w coś przypieprzyć. No i przypieprzyłem w samochód babie. Cały przód w harmonijkę :-)
W tym miejscu przyczynek do tego jak to wszystko działa. Baba miała samochód na gwarancji, więc chciała żeby policja przyjechała i spisała protokół. Pięć minut od jej telefonu zajechało holowanie do nas jak po sznurku. A za minutkę drugie innej firmy. Ofkorz oba samochody nadane przez centralę policji, bo skąd by wiedzieli? Na radiowóz zaś czekaliśmy 49 minut z zegarkiem w ręku. Goście przyjechali, spisali protokół no i zapraszają mnie do środka do samochodu.
Jak jeden wyprosił kolegę i zasunął szybę, to już wiedziałem co za chwilę usłyszę. No i słyszę to ich nieśmiertelne:
- Gdzie pan pracuje?
- Obecnie nigdzie. Straciłem pracę. - zawsze im tak odpowiadam na to pytanie. Banku nie rozbiłem.
- To kiepski dzień, bo i prawo jazdy też pan może stracić.
- Z jakiego powodu?
- Spowodowanie zagrożenia w ruchu drogowym.
- Przecież to zwykła stłuczka. Codziennie są takich setki. Zagapiłem się. Zwykła sprawa.
- Noo... ale jak ja napiszę odpowiedni protokół to uprawnienia mogą panu cofnąć?
- No jak pan napisze taki protokół, to na pewno mogą.
- To dawno pan stracił tę pracę?
- Niedługo minie pół roku.
Chwila ciszy, odesłanie do samochodu, odczekanie, oddanie dokumentów i pouczenie. Wysłuchanie. Danie zarobić holowaczowi i panience z centrali policji. Wyrażenie zgody na wstawienie części kupionych od złodzieja, wreszcie powrót do domu. No i teraz to najfajniejsze. Rower. Bo będzie parę dni bez samochodu a ja po tym choćby Tarchominie jakoś się muszę poruszać. No i sobie pożyczyłem rower. Od teścia. Nówka sztuka. Sto lat na rowerze nie jeździłem i dziś pierwszy dzień. No kurde, jaka to jest zajebista sprawa :-) Żeby ten Tarchomin był jakoś bliżej Wawy i można było jeździć w miarę bezpiecznie po drogach na rowerach to bym się przesiadł. No, nie spodziewałem się jak fajnie. Myślałem, że się zmęczę albo spocę na czymś takim, ale gdzie tam. Całe popołudnie dziś jeździłem.
Kupcie sobie rowery.
. |