Czy bodhiczitta jest "wrodzona", czy mam szansę ją rozwinąć, nawet jeśli teraz widzę siebie jako skończonego sobka? ;[ |
Tak naprawdę twoją prawdziwą naturą jest natura nieskończonego stanu buddy a nie natura skończonego sobka :-) i chociaż z ostatecznego punktu widzenia nic nie trzeba rozwijać, to jednak z naszego względnego poziomu rzeczywistość nie jawi się nam jako pierwotnie doskonała, więc pytanie jest dobre i świadczy o właściwym poznaniu swoich uwarunkowań.
Pragnienie szczęścia wyłącznie dla siebie może się brać np. z poczucia niskiej wartości. Wciąż podążamy za doświadczeniami, dzięki którym możemy się sami poczuć lepiej i w związku z tym nie mamy nawet czasu myśleć o pomaganiu innym. W tym wypadku warto zauważyć, że w ten sposób nigdy nie osiągniemy trwałego poczucia szczęścia a nasze życie będzie ciągłą gonitwą za czymś czego nigdy nie złapiemy.
Czasami, kiedy czujemy się lepiej niż cała reszta świata nie chcemy nawet życzyć szczęścia innym, ponieważ obawiamy się, że kiedy oni będą szczęśliwi, to my sami na tym możemy coś stracić z naszego zadowolenia. Jest to z gruntu fałszywe mniemanie, ponieważ przebywanie ze szczęśliwymi ludźmi sprawia, że sami zaczynamy doświadczać ich radości. Życzenie szczęścia innym pomaga nie tylko im, ale również nam samym. Nauczyciele buddyjscy mawiają, że korzyści z naszych dobrych działań wracają do nas zwielokrotnione.
W jaki sposób rozwijać w sobie oświeconą postawę? Obrazowo mówi się, o wykrzesywaniu z siebie jednej iskierki bodhiczitty, potem drugiej, trzeciej, aż w końcu stanie się to naturalne i pozbawione wysiłku - nasz egoizm z czasem stanie się coraz słabszy i nic nie będzie w stanie zagasić płomienia oświeconej postawy. Nie trzeba od razu porywać się z motyką na księżyc, można zacząć od rzeczy, które łatwiej jest nam wykonywać np. na końcu praktyki dzielić się zasługą z medytacji z innymi ("Niech cenna oświecona postawa pojawi się u tych, którzy jej jeszcze nie mają. Niech nie zaniknie u tych, u których już się pojawiła, lecz niech wzrasta i nieustannie się rozwija") albo rozwijać oświeconą postawę poprzez praktykę tonglen, czyli wymienianie własnego szczęścia na cierpienie innych. Szantidewa napisał kiedyś: "Całe cierpienie tego świata bierze się z pragnienia szczęścia dla siebie. Całe szczęście tego świata bierze się z życzenia szczęścia innym."
Nawet jeśli medytuje się głównie z motywacją pozbycia się własnych problemów, to tak naprawdę w tradycji Wielkiej Drogi medytuje się zawsze dla dobra innych. Kiedy sami pozbędziemy się własnych problemów, staniemy się bardziej użyteczni dla innych. Jednocześnie warto pamiętać, że stanie się to szybciej kiedy motywowani będziemy również pragnieniem pomagania innym. Im więcej zajmujemy się pomaganiem tym, którzy potrzebują naszej pomocy, tym mniej zajmujemy się naszym ego, które pozbawione zainteresowania i energii wkładanej w jego utrzymywanie w końcu będzie musiało się rozpuścić. Rozwijanie oświeconej postawy nie jest więc tylko celem, ale również metodą.
Pełne inspiracji są słowa Padampy Sangdzie: "Inni pragną tego samego, co i ty. Pamiętaj o tym, cokolwiek robisz!".
Parę istotnych informacji można również znaleźć w tekstach:
"Tworzenie przestrzeni" ,
"Odkrycie iluzji ego" ,
"Emocje i ego" .