Altruizm w nauce
B. Alan Wallace - wywiad
B. Alan Wallace, naukowiec, buddyjski mnich tradycji tybetańskiej i tłumacz Dalajlamy, od 1976 roku naucza buddyjskiej medytacji i filozofii zarówno w Europie, jak i w Ameryce. Wallace zdobył licencjat z fizyki i filozofii nauki na Amherst College i doktorat z religioznawstwa na Uniwersytecie Standford. Jest autorem książek takich jak m. in.: "Podejście buddyjskie: tybetański siedmiopunktowy trening umysłu" czy "Tabu podmiotowości: w kierunku nowej nauki o świadomości". Więcej informacji na stronie www.alanwallace.org.
|
![]() |
Science & Theology News: Jaki jest buddyjski pogląd na temat "ja", czy też ego, i w jaki sposób nawiązuje on do podejścia nauki zachodniej?
B. Alan Wallace: Istnieje duża różnica, jeśli chodzi o tradycje, z których wywodzą się podejścia buddyzmu i nauki.
Pogląd naukowy jest głęboko zakorzeniony w tradycji judeo-chrześcijańskiej, która opiera się na pojęciu istnienia nieśmiertelnej i niezmiennej duszy. Ale odkąd tylko naukowcy zaczęli badać umysł i mózg nie znaleźli jeszcze żadnego dowodu na istnienie autonomicznej indywidualnej duszy bądź ego.
I to wydaje się przeczyć tezom judaizmu, chrześcijaństwa i innych religii.
W buddyzmie nigdy nie było pojęcia niezależnej, niezmiennej duszy, bądź jakiegoś "ja". Buddyjska analiza dowodzi, że ludzka tożsamość składa się z nieustannie zmieniającego się strumienia psychofizjologicznych zdarzeń. Mówi się także o współzależności umysł-ciało oraz o współzależności z otoczeniem.
Tutaj mamy pewną zbieżność z nauką, jeśli chodzi o głęboki stosunek zależności, jaki istnieje pomiędzy naszymi genami a środowiskiem. Nauka posiada ogromną ilość empirycznych dowodów na istnienie związku pomiędzy umysłem, ciałem i otoczeniem zewnętrznym.
Jego Świątobliwość Dalajlama tłumaczy, że buddyzm nie zaprzecza relatywnemu istnieniu jaźni, lecz istnieniu jakiejś autonomicznej, indywidualnej duszy lub tożsamości, jakiemuś ego. Ta postawa jest zgodna z poglądem współczesnej nauki.
STN: W buddyzmie mówi się o subtelnych poziomach świadomości, których współczesna nauka jeszcze nie odkryła. W jaki sposób można doświadczyć tych stanów?
BAW: Dalajlama mówi o metodach pozwalających zbadać świadomość z punktu widzenia pierwszej osoby. Jest to możliwe dzięki osiągnięciu umiejętności świadomego śnienia. Oznacza to, że kiedy śpimy, jesteśmy w stanie uświadomić sobie, że właśnie śpimy i śnimy. Umyślnie pozwalamy, aby sen zniknął, bez tracenia przytomności i świadomości tego, co się dzieje. Pozwalamy, aby cały ten sen powoli zniknął, a to, co pozostanie, to możliwość rozpoznania przejrzystego światła snu. Wówczas doświadczamy nagiej natury świadomości - stanu wolnego od mentalnych koncepcji, doświadczeń zmysłowych, nazywania przeżyć i wtłaczania ich w sztywne ramy języka.
STN: Czy można doświadczyć tego zjawiska na jawie?
BAW: Jego Świątobliwość twierdzi, że możliwym jest doświadczenie tego stanu również na jawie, ale potrafią to tylko doświadczeni jogini. Jogin rozwija pełne mocy samadhi [wchłonięcie medytacyjne], a następnie, przestając postrzegać poprzez zmysły, wchodzi w ów stan pierwotnej świadomości przejrzystego światła. Jednak jest to o wiele trudniejsze niż podczas snu, kiedy to nie postrzegamy poprzez zmysły i nie musimy wchodzić w stan samadhi. Stan snu daje nam zatem łatwy dostęp do poziomu, na którym możemy doświadczyć głębokich stanów świadomości.
Jego Świątobliwość uważa także, że tego typu wgląd w przejrzyste światło natury świadomości jest także pewnego rodzaju przygotowaniem do śmierci, w wyniku której zjawisko to pojawia się naturalnie.
STN: Mówisz o procesie umierania? Czy możesz to wyjaśnić?
BAW: Podczas procesu umierania twój umierający mózg powoli przestaje funkcjonować; nie jest już w stanie nadzorować procesów myślowych, uczuciowych i postrzegania przez zmysły. Według buddyzmu nawet kiedy twój oddech się zatrzymuje, a serce przestaje funkcjonować, najgłębsze poziomy świadomości - przejrzyste światło natury świadomości - jest dalej obecne, nie jest ono uzależnione od mózgu. Jest to fakt trudny do zaakceptowania dla naukowców.
STN: Dlaczego uważasz że tak właśnie jest?
BAW: Powodem jest to, że naukowcy nie mają doświadczenia w tej dziedzinie. Dzieje się tak, gdyż badają oni tylko zewnętrzną strukturę i funkcjonowanie mózgu. Jak możesz doświadczyć przejrzystego światła umysłu, które jest naturą świadomości, jeżeli koncentrujesz się na neuronach i połączeniach między nimi? Naukowcy nie mają dowodu, ponieważ szukają w niewłaściwych miejscach, stosując niewłaściwe metody.
STN: Czy umysł jest zupełnie zależny od mózgu?
BAW: Dalajlama twierdzi, że zdecydowanie tak, ale wyłącznie na poziomie myśli, mentalnej wyobraźni i emocji. Więc jest to pogląd dosyć zbliżony do naukowego. Ale im bardziej zagłębiamy się w badanie świadomości jako przejrzystego światła snu i przejrzystego światła stanu śmierci, dostrzegamy rozdźwięk pomiędzy buddyzmem a nauką. Buddyjski pogląd utrzymuje, że istnieje pewien subtelny poziom świadomości, który przechodzi z jednego życia w kolejne. Dowodem na to mogą być przypadki odnotowane wśród dzieci, które bardzo dokładnie pamiętały swoje poprzednie życie. Gdyby wszystkie te dowody zostały zaprezentowane ławie przysięgłych, z pewnością powiedzieliby: "poza wszelkimi wątpliwościami".
STN: A jak wygląda kwestia etyki w badaniach mózgu?
BAW: Kwestia etyki w nauce jest dosyć złożona.
Jestem za większym uznaniem etyki, lecz bez wprowadzania jakiegoś religijnego dogmatu czy credo. Jednocześnie mogłoby istnieć większe poczucie odpowiedzialności społecznej, pewien altruizm w nauce.
W buddyzmie, bez względu na to, co będziemy robić - czy będą to debaty filozoficzne na temat bardzo abstrakcyjnych idei, czy też będzie to sprzątanie klasztoru - zaczynamy dzień od właściwej, altruistycznej motywacji: "Niech wszystko, co będę dziś robić, przyniesie nieograniczone szczęście każdej istocie".
Także każdy naukowiec może zacząć od odpowiedniej motywacji, mówiąc, "Niech nasze badania - bez względu na to czy są podstawowe czy o konkretnym zastosowaniu - będą prowadzone dla pożytku wszystkich". I uważam, że nie jest to po prostu kolejna słodka idea, nie jest to także utopijny pogląd. Jest to coś, co powinniśmy traktować dosyć poważnie, zwłaszcza dzisiaj, gdyż naukowcy, otrzymując olbrzymie fundusze od rządów, prywatnych korporacji, czy wreszcie od społeczeństwa, biorą na siebie olbrzymią odpowiedzialność za przyszłość ludzkości. Uważam zatem, że mają oni wielki dług wobec wszystkich ludzi, ponieważ właśnie to my dajemy im możliwość prowadzenia badań.
STN: Jaka może byś rola naukowców?
BAW: Naukowcy z całego świata są niezrównanym autorytetem, jeśli chodzi o naturę rzeczywistości. Wiedza to siła, a są oni naszym podstawowym źródłem wiedzy, naszym systemem wartości. Wiedzę bardzo łatwo przemienić w siłę, ta natomiast bardzo łatwo może wpaść w ręce ludzi, którzy, nie będąc altruistami, są patriotami w najgorszym znaczeniu tego słowa; taki "patriotyzm" budzi nieprzyjemne skojarzenia, ponieważ tak naprawdę jest nacjonalistycznym egotyzmem, tak jakby dobrobyt jednego kraju był niezależny od reszty świata. Jest to pewnego rodzaju obłęd i zaślepienie, ale niektórzy politycy zdają się tego nie zauważać. Owi lunatycy traktują naukę jako etycznie neutralną i sprzedają wiedzę temu, kto da więcej -korporacjom, które całkowicie koncentrują się na eksploatacji, lub rządom mającym na celu pozyskanie jak największej władzy poprzez kontrolowanie słabszych. Kiedy gra toczy się o wysokie stawki, obowiązkiem naukowców jest utrzymanie altruistycznej postawy.
Celem wiedzy nie jest uczynienie korporacji większymi, rządów mocniejszymi ani też naukowców sławnymi. Celem wiedzy jest przyniesienie pożytku całemu światu, ludziom, oraz innym istotom.... całej ekosferze.
Źródło: Science & Theology News. |