Praktyki wstępne - prawdziwy fundament
Tulku Urdzien Rinpocze
Tulku Urgjen Rinpocze (1920-1996) był współczesnym mistrzem buddyzmu tybetańskiego praktykującym w tradycjach kagju i njingma, nauczycielem mistrzów takich jak XVI Karmapa Rangdziung Rigpe Dordże czy Dudziom Rinpocze. Większość życia spędził w pustelni Nagi Gompa nad doliną Kathmandu w Nepalu praktykując medytację i nauczając. Czterokrotnie odbył tradycyjne, trzyletnie odosobnienie medytacyjne, praktykując w samotności przez ponad dwadzieścia lat. W 1980 roku po raz pierwszy odwiedził kraje Zachodu, udzielając nauk mahamudry i dzogczen.
|
|
Nawet jeśli przez lata praktykowalismy wiele buddyjskich medytacji, i chcemy osiągnąć urzeczywistnienie, nie powstrzymujmy się od wykonywania tylu praktyk wstępnych, ile tylko się da, aż całkowicie się oczyścimy. Nie liczą się cyfry, ale stopień oczyszczenia. Można go wzmóc poprzez łączenie nagromadzenia zasługi z poglądem. Podczas wykonywania praktyk wstępnych utrzymuj zatem w swoim umyśle pogląd, w który zostałeś wprowadzony – czy to był pogląd mahamudry, środkowej drogi, czy dzogczen. Nieważne, który z trzech wielkich poglądów wybierzesz, decydując się praktykować zgodnie z tradycją tybetańską, bowiem każdy z nich posiada swoje ćwiczenia wstępne.
Słynny cytat tak streszcza powód, dla którego wykonujemy te praktyki: „Kiedy zaciemnienia zostają usunięte, urzeczywistnienie pojawia się spontanicznie”. Jedyna rzecz, jaka wstrzymuje urzeczywistnienie, to nasze zaciemnienia i zła karma. Praktyki wstępne to usuwają. Kiedy umysł zostaje całkowicie odarty z zaciemnień, urzeczywistnienie jest niczym otwarte, czyste niebo, którego nic nie przesłania. Nawykowe skłonności przypominają zapach kamfory – nawet jeśli ją zmyjemy, pozostanie słaby aromat. Tak samo jest w przypadku zaciemnień, które zalegają w uniwersalnej podstawie (alaja). Inny znany cytat mówi: „Jeśli chcemy usunąć zaciemnienia, nagromadzić zasługę i otrzymać błogosławieństwa urzeczywistnionych mistrzów, złudzeniem byłoby polegać na jakiejś innej metodzie niż praktyki wstępne”.
Co ma większą wartość: jeden diament czy cały pokój pełen szklanych paciorków? Nasza praktyka nie polega na liczbie powtórzeń, które zbieramy, aby zakończyć daną praktykę. Zupełnie nie chodzi o to, byśmy zasłynęli jako jedna z tych wybitnych jednostek, którym udało się ukończyć pięć lub dziesięć serii praktyk wstępnych. Niektórzy praktykują z rozproszonym umysłem i wykonują ruchy tak szybko, jak się da, jakby to były codzienne, rutynowe czynności. Odbywają swoje sesje i rozglądają się na prawo i lewo, nie zwracają uwagi na to, co robią. Konieczne jest skupienie ciała, mowy i umysłu w jednym punkcie na praktyce – właśnie to oczyszcza złą karmę i zaciemnienia. To jest ta prawdziwa rzecz, ten autentyczny diament, w przeciwieństwie do pokoju pełnego szklanych paciorków.
Mój rdzenny guru, mój wujek Samten Gjatso, sam tak zrobił. Przez całe swoje życie nie stracił nawet jednego dnia bez wykonania stu pokłonów. Uczynił część nyndro swoją codzienną praktyką, nawet kiedy był stary i bardzo chory. Podczas chodzenia podpierał się dwoma laskami, po jednej w każdej ręce, tak że ludzie mawiali nawet, iż chodzi “na czterech nogach” jak zwierzę. Mimo tego udawało mu się każdego dnia zrobić sto pokłonów. Nyndro, któremu się poświęcił, to praktyki wstępne Dzietsyn Ningtig.
Samten Gjatso umarł w wieku sześćdziesięciu lat. Nie wiem, co praktykował jako chłopiec. Niemniej odkąd go spotkałem i odkąd inni pamiętali nigdy, aż do chwili śmierci, nie opuścił dnia bez praktyk wstępnych. Mój ojciec, Czimi Dordże, robił każdego dnia zarówno praktyki nyndro z Dzietsyn Ningtig, jak i Kunzang Tuktig. Chociaż praktyki wstępne nyndro są bardzo proste, są jednocześnie niezwykle głębokie. Sugeruję, byście codziennie robili praktyki wstępne – będzie to wspaniałe i bardzo pożyteczne!
Kiedy już weźmiemy sobie do serca cztery rozważania zmieniające umysł, stworzymy solidną podstawę i praktyka dharmy nie będzie w ogóle trudna. W przeciwnym wypadku będzie to przypominać budowanie domu bez fundamentów. Wielcy mistrzowie przeszłości, zwłaszcza z linii kagju, mówili: „Ponieważ praktyki wstępne są podstawą, są nawet głębsze niż część zasadnicza”. Połóżmy solidny fundament, którego źródłem będzie nie tylko ukończenie praktyk wstępnych przez wykonanie tych wszystkich ruchów, ale wzięcie sobie do serca czterech rozważań i szczera praktyka czterech czy pięciu serii stu tysięcy praktyk wstępnych. Wtedy nic już nie poradzicie, będziecie musieli praktykować w czysty sposób. Samo powtórzenie mantr i utrzymywanie wyobrażenia: „Ok, zrobiłem to”, nie stanie się podstawą dla wyższych praktyk.
Mówi się, że każdy, kto bierze do serca praktyki wstępne, zachowuje się jak ranny jeleń, który ucieka w samotne miejsce, a nie odgrywa praktykującego na oczach innych. Milarepa powiedział: „Uciekłem w góry, by praktykować samotnie, bo bałem się śmierci. Dzięki praktyce urzeczywistniłem naturę, która wykracza poza narodziny i śmierć. Zdobyłem twierdzę nieustraszoności”. Tak się praktykuje.
Jeśli podejdziemy do praktyk wstępnych w autentyczny sposób, odczujemy, że nie możemy pozwolić sobie na zmarnowanie choćby jednej chwili i będziemy mogli praktykować jak Milarepa. To solidny fundament. Wszystko, co się na nim zbuduje, czy to będzie główna praktyka jidama, mantra i faza spełniająca, czy trekczö i tögal – będą to stabilne i osadzone piętra budynku. Nie wystarczy, że będziemy dążyć do wyższych nauk, a jednocześnie ignorować prawdziwą substancję dharmy, która polega na zmianie postawy. O ile nasze serca nie ulegną przemianie na bardzo głębokim poziomie, wszystkie samsaryczne cechy naszej osobowości pozostaną i nadal będą nas zwodzić zjawiska. Dopóki nasz umysł jest niestały, łatwo zabłądzimy w pogoni za władzą, majątkiem i pięknymi przedmiotami, uwikławszy się w interesy i politykę, w intrygi i oszustwa. Łatwo staniemy się takim intensywnym praktykującym, którego dharma nie może wyleczyć ani zmienić. Choć możemy mieć wspaniałe teoretyczne zrozumienie, nie sięgnie ono rdzenia. Taki stan przypomina skórzany worek z masłem, którego skóra jest sztywna, choć w środku znajduje się masło.
Nie chwytajmy się wyższych nauk trekczö i tögal. Są one jak wspaniałe kapelusze z wilczych skór, które nosi się w Kham: co prawda wyglądają okazale, ale zimą nie marzną nam uszy dzięki mało imponującemu kołnierzowi z owczej skóry. O wiele większe znaczenie ma nasze poświęcenie się praktykom wstępnym i stworzenie solidnych fundamentów, a wówczas wszystko, co na nich później postawimy, będzie miało sens. W przeciwnym wypadku będzie to tylko czcza gadanina.
Najważniejsze ze wszystkich, bardziej istotne niż nadzwyczajne praktyki trekczö i tögal, są ogólne i szczególne praktyki wstępne. Jeśli nie weźmiecie do serca tych przemyśleń zmieniających umysł, żadna praktyka nigdzie was nie zaprowadzi. Jeśli brakuje wam fundamentów, niczego nigdy nie zbudujecie. Być może już dobrze o tym wiecie, nie pierwszy raz o tym słuchacie. Może moje słowa są jak czytanie przekazu na sześciosylabową mantrę Awalokiteśwary. Nieważne: chciałem to powiedzieć, żeby wam odświeżyć pamięć.
Fragment książki "Tęczowy obraz", Wydawnictwo NORBU, Warszawa 2008. |