Naturalny stan umysłu
Tarthang Tulku Dogen (1200-1253) przyszedł na świat w rodzinie stojącej u szczytów władzy. Jako trzynastolatek wstąpił do klasztoru na górze Hiei, następnie w Kioto kształcil sięu Eisaia. W 1223 r. wyjechał na studia do Chin, tam też doznał satori. Po powrocie do kraju szerzył wiedzę przekazaną mu przez jego chińskiego mistrza Ju-chinga. W 1243 r. założył świątynię w Echizen - ośrodek szkoły soto. Sposobu na osiągnięcie oświecenia upatrywał w zazen. |
Ponieważ w swym naturalnym stanie umysł
pozbawiony jest dualizmu,
połączony jest ze wszystkim, co istnieje,
nasze życie stanie się medytacją.
Ci, którzy nie są przyzwyczajeni do medytacji, uważają, iż jest to coś obcego, niezwykłego, nienaturalnego - egzotyczne doświadczenie, lub że medytacja to coś innego niż sama osoba medytująca. Czasami mówią, że jest to po prostu kolejny aspekt wschodniej psychologii czy filozofii, który trzeba zgłębiać, studiować i badać. Jednak medytacja wcale nie jest czymś obcym, wydzielonym i zewnętrznym. Medytacja jest naturalnym stanem umysłu i cały umysł może być medytacją.
Medytacja zaczyna się w momencie, w którym pozwolimy, by ciało i umysł całkowicie się odprężyły. Można to osiągnąć poprzez doświadczanie uczucia, które przychodzi samo z siebie, my go nie przywołujemy. Gdy pozwolimy, by wszystko było takie, jakie jest, i wsłuchamy się w ciszę własnego umysłu - to będzie nasza medytacja. Brak jakiegokolwiek dźwięku nie jest taką ciszą, nie jest nią również brak czynników rozpraszających. Taką ciszą jest natomiast pełna otwartość, przytomność umysłu. Gdy w danej chwili zachowamy ciszę - bez gorączkowej pogoni za schronieniem, bez próby rozwiązania problemów - jedyne, co pozostanie, to świadomość.
Medytacja jest procesem odkrycia samego siebie. Na jednym poziomie medytacja pokazuje nam, do czego byliśmy przywiązani, jak rozwijały się nasze emocjonalne przywiązania od dzieciństwa. Na następnym poziomie pomaga się nam uwolnić od tych przywiązań, ułatwia nam dostrzeżenie własnego potencjału. Gdy spojrzymy wstecz, na sposób, w jaki myśleliśmy, dostrzeżemy, że sami zastawialiśmy na siebie pułapki. Nauczymy się przenikać pozy i pretensje zgłaszane przez umysł oraz przez wszelkie wyjaśnienia i wymówki Zdamy sobie sprawę, że wciąż gramy i że dalecy jesteśmy od prawdziwej samowiedzy.
Patrząc sztywno na świat, arbitralnie wyznaczamy granice, także dla samych siebie. Wydaje się nam, że doświadczenie, które nie jest związane ze zmysłami i wyobrażeniami, pozbawiona jest jakiejkolwiek wartości. Lecz wychodząc poza realizację pomysłów, poza dualizm, poza czas i przestrzeń, co mamy do stracenia? Jeśli cokolwiek, to tylko obawy, przyzwyczajenia, kurczowe trzymanie się zmyślonego "ja" i równie zmyślonego bezpieczeństwa tego "ja". Naturalny stan umysłu nie ma nic do stracenia. Wcześniej, z powodu wyobcowania, nie wiedzieliśmy, że świadomość może stać się naszym domem. A bycie świadomym leży u podstaw naszej natury.
Chociaż rozmawiamy o naszej prawdziwej naturze, niekoniecznie znaczy to, że jej doświadczamy. Właściwie większość z nas wpada w pułapkę błędnego koła: tworzymy teorie i wyjaśnienia, które rodzą dalsze teorie i wyjaśnienia; umysł zapętla się w nieskończoność. "Ja" zawsze łączy się z różnymi uczuciami, pojęciami i refleksjami natury psychologicznej. Ego czeka, by nas zapytać, czy cokolwiek osiągnęliśmy, więc musimy sobie odpowiadać przez cały czas - i dlatego wychodzimy poza doświadczenie, przyglądając się mu z zewnątrz.
Chociaż robimy, co w naszej mocy, by być uważnym i świadomym każdej chwili, wewnętrzne dialogi i wyobrażenia tworzą przeszkody, które niszczą spontaniczność naszego doświadczania. Im bardziej chcemy zinterpretować doświadczenie i opisać je słowami, tym bardziej się od niego oddalamy. Zostajemy ze starymi pojęciami i dualistycznym postrzeganiem świata, więc reakcja na codzienne sytuacje nie wypływa z naturalnego stanu. Jakbyśmy mieszkali pośrodku pięknego ogrodu, ale nie byli tego świadomi. Lata mijają na wyjaśnianiu, myśleniu i analizowaniu, lecz nigdy na odkrywaniu naturalnego stanu.
Trudno jest zdać sobie sprawę z takiego stanu umysłu, ponieważ sądzimy, że myśli i uczucia są moje. Oceniamy je w kontekście mojej sytuacji, mojego życia. Ale myśli i uczucia wcale nie są moje. Jedna myśl jest połączona z drugą, potem z trzecią. Idąc tym tropem, znajdziemy następną. Każda myśl wymaga pewnych słów i obrazów. Tak jak klisza filmowa kręcąca się nieustannie, tak wyobrażenia zajmuje świadomość i odbiera energię. Na końcu gubimy świadomość. Stajemy się jak dzieci oglądające kreskówkę - zagubieni, wpatrzeni.
Obserwując umysł, zobaczymy, że świadomość łatwo zatrzymuje się na myślach albo na impulsie zmysłowym. Na przykład gdy słyszymy trzaśnięcie drzwi lub hałas uliczny, umysł natychmiast tworzy obraz lub myśl, z którymi połączone jest doświadczenie - bardzo dokładne i o odpowiednim nasileniu. Ale zatrzymując się w tym momencie, można wniknąć w to doświadczenie. W takiej chwili odkryjemy pewien typ wewnętrznej atmosfery lub środowiska, który nie posiada kształtu, formy, żadnych cech charakterystycznych, żadnej struktury. Nie ma słów, obrazów, pomysłów czy postaw, które można by przyjąć, ponieważ każda postawa - zatrzymania, doświadczania czy nawet postawa "poza tym" - odnosiłaby się do czegoś, co jest całkowicie kojarzone z nami, subiektywne. Dlatego, aby się uwolnić od dualizmu umysłu, trzeba wyjść poza względne zrozumienie i poglądy, zajrzeć wewnątrz i jeśli to możliwe, pozostać w pierwotnym momencie doświadczania.
Ponieważ w swym naturalnym stanie umysł pozbawiony jest dualizmu, połączony jest ze wszystkim, co istnieje, nasze życie stanie się medytacją. Medytacja nie jest ucieczką od tego świata - jest dobrym przyjacielem i nauczycielem, który może udzielić wskazówek, wesprzeć umysł i pomóc mu w bezpośrednim dotarciu do jądra istnienia, pokonaniu ścian, które oddzielają nas od świadomości, natchnienia i intuicji. Dzięki temu doświadczeniu dotrzemy do własnej jedności. W każdej chwili możemy zaprzyjaźnić się z medytacją. Z perspektywy, jaką daje medytacja, doświadczymy każdego istnienia jako pełnego i pięknego - bo każda rzecz jest na swój sposób piękna: nasza praca, myśli, rozmowy; każda sytuacja ma własną wartość i znaczenie Wprowadzając do naszego życia światłość medytacji, staniemy się bogatsi, nasze życie nabierze znaczenia i znajdziemy cel. Będziemy zdolni radzić sobie z każda sytuacją w otwarty i bezpośredni sposób.
Ta naturalna świadomość jest prosta i bezpośrednia, otwarta na wszystko. Jest natychmiastowa i spontaniczna, pozbawiona tajemnic, nie ma strachu czy winy, nie ma problemów, chęci ucieczki lub wybrania innej drogi. "Naturalna" znaczy "swobodna", nie mająca oczekiwań, nie tworząca przymusu, nie interpretująca, nie mająca wcześniejszych planów. Gdy medytacja pogłębia się, nie ma potrzeby jej naprawiać, polepszać, doskonalić. Nie ma potrzeby rozwoju, bo wszystko porusza się naturalnie.
Gdy będziemy potrafili doświadczyć bezpośredniej świadomości, pomiędzy naszym umysłem a medytacją nie będzie niczego. Doświadczenie jest zawsze nowe, świeże, czyste i piękne. Choć istnieje poza zwykłym poczuciem czasu, jest w nim ciągłość Wszystko jest, jakie jest, nic nie jest dodane ani odebrane.
Jeśli, medytując, potrafimy pozostać w chwili obecnej, możemy doświadczyć wyższego stanu świadomości. Jeśli jednak będziemy trzymać się psychicznych wyobrażeń lub starać się przypomnieć sobie odpowiednie polecenia czy ciąg wydarzeń, będziemy podążać za ruchem umysłu na poziomie świadomym. Nawet studiując i ucząc się o takim poziomie przez wiele lat, możemy zrobić wiele pozytywnych rzeczy, zebrać olbrzymią liczbę informacji, jednak wciąż będziemy daleko od prawdziwego zrozumienia. Dlatego koniecznie trzeba rozszerzać świadomość poza wewnętrzny dialog, otworzyć się najmocniej i pogrążyć ciszy. To są wciąż tylko pojęcia, lecz później, praktykując, wyjdziemy poza nie, poza konceptualne myślenie, i dotrzemy do stanu, w którym nie ma żadnego centrum, bowiem wszystkie ograniczenia, które wymagają takiego centrum, znikną - i to jest medytacja.
Gdy rozwiniemy medytację, dłużej już nie będziemy musieli polegać na intelektualnych wyjaśnieniach tego, kim jesteśmy, bowiem potrzeba samookreślenia zniknie, jak rozwiewa się mgła, gdy wschodzi słońce. Gdy to zrozumiemy, nie będziemy już walczyć z ego i negatywnymi emocjami - ani czynić rozróżnienia na dobro i zło, pozytywne i negatywne, drogę duchową i nawykowe działania W czasie doświadczania medytacji spontaniczna świadomość rodzi się sama, a emocjonalne problemy i konflikty tracą na sile i rozmywają się Gdy przestaniemy je karmić, znikną ze świadomości, a wtedy naprawdę zobaczymy, iż naturalnym stanem umysłu jest medytacja. Dzięki niej umysł zostanie oświecony i otrzyma potężną i cenną energię My natomiast doświadczymy nieopisanego, wszechwiedzącego zrozumienia.
"Gest równowagi" Tarthang Tulku. Dom wydawniczy "REBIS", Poznań 1999. Tłumaczenie: Wojciech Herchel. |