Zachód w obliczu islamu
Należy stale mieć na względzie, że komunistyczne zagrożenie wyłoniło się wyraźnie dopiero po załamaniu się antyhitlerowskiej koalicji. Ta "ciemna historia" nie może powtórzyć się w stosunku do świata islamu.
|
Złoty wiek kultury islamskiej, kiedy to na obszarach pomiędzy Kordobą, Bagdadem i Delhi dynamicznie rozwijały się nauki ścisłe, sztuka, literatura czy suficka duchowość, zakończył się kilkaset lat temu. Obecnie główną siłą napędową islamu jest wahabityzm, radykalny nurt, którego celem jest ustanowienie ogólnoświatowej teokracji opartej na prawie koranicznym. Ten właśnie skrajnie radykalny nurt islamu, zdobywa coraz liczniejsze rzesze wyznawców, zwłaszcza tam gdzie panuje głęboka społeczna frustracja, również w Europie.
Zachód stoi w obliczu konfrontacji z wahabizmem - ideologią, w której religijnie aprobowana jest przemoc wobec kobiet, niższy status innowierców, a każda myśl wywodząca się spoza tego nurtu traktowana jest z wrogością. Muzułmańskich modernistów otwartych na dialog z Zachodem, wahabici traktują jak zdrajców, "sługi Szatana". W tej sytuacji niezwykle ważne jest precyzyjne określenie obecnej sytuacji, by nie przyczyniła się do cierpienia w przyszłości.
Powyższa wypowiedź nie jest nawoływaniem do waśni na tle światopoglądowym. Z buddyjskiego punktu widzenia różne religie odpowiadają różnym typom ludzi, ich karmicznym tendencjom, nie są ostatecznie złe ani dobre, służą jedynie realizacji różnego rodzaju celów. Takie podejście nie oznacza bynajmniej, że powinno pozostawać się bezkrytycznym w ocenie innych światopoglądów, należy być świadomym wszelkich niuansów. Istotne jest by różne światopoglądy prowadziły do szczęścia a nie cierpienia, by wiodły do bezwarunkowej miłości obejmującej wszystkie istoty, a nie do nienawiści.
Warto przytoczyć tutaj słowa prof. Selima Chazbijewicza, imama polskich Tatarów, pochodzące z wywiadu dla "Gazety Wyborczej":
"Niewątpliwie 'moderniści' muzułmańscy, zwolennicy przemian, okcydentalizacji, są obecnie w mniejszości. A już na pewno są mniej słyszalni (...) Element przemocy był jednak w islamie zawsze obecny. Nie wiem, czemu to przypisać. Powiedziałbym: charakterowi narodowemu Arabów, ale nie mam zamiaru obrażać narodu ani kultury, która składa się na kulturę muzułmańską, a więc również w pewnym sensie moją. (...) Zwolennicy zmian w islamie przegrali. Judaizm był w sytuacji swoiście komfortowej, bo przez dwa tysiąclecia nie sprawował władzy politycznej. W chrześcijaństwie z kolei dość wcześnie nastąpiło oddzielenie religii od państwa. Natomiast państwa muzułmanów pozostały islamskie, teologia była podstawą polityki, a państwo musiało dbać o własne interesy i przejęło kontrolę nad teologią. Islam jest religią oraz systemem kulturowym czy cywilizacyjnym, a więc ideowym, ideologia zaś musi podlegać modyfikacjom. Próbowano to zatrzymać sztucznie i stąd jest tak, jakby ktoś chodził w przyciasnym ubraniu."
jw
. |