Emocje destrukcyjne
Daniel Goleman
Książka ta jest zapisem dyskusji wybitnych naukowców zachodnich z przedstawicielami buddyzmu. Spotkania te – prowadzone pod egidą XIV Dalajlamy – podejmują wyzwania stojące dziś przed całą ludzkością. W dzisiejszym świecie niezmiernej wagi nabiera pytanie o źródła destrukcyjnych emocji oraz sposoby ich okiełznania. Okazuje się, że nauka zachodnia w połączeniu z myślą buddyjską może się wydatnie przyczynić do znalezienia konstruktywnej odpowiedzi.
|
WIELKIE SPEŁNIENIE
- Można by pomyśleć, że jeśli ktoś pozbędzie się wszystkich emocji, to stanie się nieczuły jak głaz. Nic bardziej błędnego. Wolny od emocji umysł jest jasny i niczym nie zmącony. Mędrzec pogodny i wolny od zakłócających jego spokój emocji przejawia dużo większą wrażliwość na cierpienia innych i troskę o ich szczęście, podczas gdy osoba targana emocjami, w której umyśle panuje chaos, Jest nieświadoma i nie odczuwa cierpienia innych, tak jak nie czujemy włosa w dłoni. Natomiast mędrzec, pogodny i wolny od tych zakłócających myślenie emocji, doskonale dostrzega cierpienia innych i związek przyczyny i skutku; odczuwa to tak wyraźnie jak w oku. Ma o wiele doskonalszą zdolność osądu i głębsze współczucie. Niektórzy utrzymują, że nieprzejawianie emocji prowadzić może do szkodliwych dla zdrowia stanów umysłu. Ale przecież emocje wyrażać można na wiele różnych sposobów. Na przykład złość wyrazić można nie tylko wybuchem wściekłości, ale również, przeciwstawiając jej naszą inteligencję. Nie musimy tłumić ani wypierać naszych emocji. Możemy ukierunkować je tak, aby podjęły dialog z naszą inteligencją, wykorzystując je dla zrozumienia natury naszego umysłu, obserwując, jak opadają, nie posiawszy ziaren, z których mogłyby w przyszłości ponownie się zrodzić. Dzięki temu unikamy w danej chwili zgubnych konsekwencji nienawiści, a na dłuższą metę zyskujemy pewność, że nie będzie ona miała przyczyny, aby pojawić się ponownie w tak gwałtowny sposób.
Na koniec pozostaje pytanie, czy można się całkowicie pozbyć negatywnych emocji. Od odpowiedzi na nie zależy stopień naszej mądrości i wolności. Jeśli zważymy na to, że emocje destrukcyjne ograniczają naszą wolność wewnętrzną i upośledzają zdolność sądzenia, to jest oczywiste, że w im większym stopniu uniezależnimy się od nich, tym większą zyskamy wolność i tym szczęśliwsi się staniemy.
Powinniśmy odróżnić szczęście od przyjemności. Szczęście rozumiane jest tutaj jako silne uczucie spełnienia, któremu towarzyszy poczucie spokoju i mnóstwo cech pozytywnych, takich jak altruizm. Przyjemność zależy od miejsca, okoliczności i przedmiotu, który jej dostarcza. Przyjemność można odczuwać w pewnych chwilach, a w innych nie. Coś, co początkowo sprawia przyjemność, może później stać się obojętne, a potem nawet nieprzyjemne i powodować cierpienie. Przyjemność wyczerpuje się w radowaniu się jej źródłem, tak jak świeca, która spala się do końca i znika.
Natomiast głębokie uczucie spełnienia nie zależy od czasu, miejsca ani przedmiotów. Jest to stan umysłu, który tym bardziej się nasila, im bardziej go doświadczamy. Różni się od przyjemności prawie pod każdym względem. To, czego szukamy w uwolnieniu się od wpływu emocji destrukcyjnych, jest pewnego rodzaju stabilnością, jasnością i spełnieniem wewnętrznym, które nazywamy tu szczęściem.
NIE GRZECH PIERWORODNY, LECZ PIERWORODNA DOBROĆ
- W jednym z artykułów - kończył swoje wystąpienie Matthieu -Owen wspomniał o filozofie, który powiedział, że w całych dziejach ludzkości nie było chyba ani jednej osoby naprawdę dobrej i szczęśliwej. Buddyzm proponuje inny punkt widzenia. Tybetańskie słowo oznaczające stan buddy składa się z dwóch sylab: sang, która odnosi się do kogoś, kto usunął wszystkie przesłony zamazujące czy zaciemniające rzeczywistość, oraz gej, która odnosi się do kogoś, kto doszedł we wszystkim do doskonałości, takiej jak światło zastępujące ciemność. Stan buddy pojmuje się jako najwyższą dobroć, urzeczywistnienie tej dobroci w samym jądrze świadomości.
Ponieważ każde obdarzone czuciem stworzenie jest potencjalnie zdolne do osiągnięcia stanu buddy, podejście buddyjskie bliższe jest koncepcji pierworodnego dobra niż grzechu pierworodnego. To pierwotne dobro, ta natura buddy, jest podstawową naturą umysłu. Powiada się, że w owym stanie urzeczywistniania dobroci nie ma absolutnie żadnych negatywnych emocji, a zatem również cierpienia. Czy osiągnięcie tego stanu jest możliwe? Musimy tu polegać na świadectwie Buddy i innych istot, które doznały przebudzenia.
Jak wcześniej wspomniałem, możliwość przebudzenia opiera się na przekonaniu, że przesłaniające nam wzrok emocje nie są przyrodzonymi cechami natury umysłu. Chociaż sztuka złota może leżeć zagrzebana w błocie przez stulecia, nigdy się nie zmienia. Wystarczy tylko usunąć warstwy brudu pokrywające złoto, by ukazać je takim, jakie jest i zawsze było. Osiągnięcie stanu buddy jest zatem procesem oczyszczania, stopniowego gromadzenia cech pozytywnych i mądrości. Dochodzi się w końcu do stanu pełnej świadomości, w którym emocje przesłaniające rzeczywistość czy destrukcyjne już się nie pojawiają, gdyż zniknęły ich przyczyny.
Można się dziwić, jak przebudzona osoba może funkcjonować bez emocji. Wydaje się, że jest to źle postawione pytanie, ponieważ emocje destrukcyjne przeszkadzają nam w widzeniu rzeczy takimi, jakie są, a więc w normalnym funkcjonowaniu. Emocje przesłaniające rzeczywistość utrudniają nam właściwą ocenę natury rzeczywistości i natury umysłu. Kiedy widzimy rzeczy, jakie są, pozbycie się emocji negatywnych i wykształcenie emocji pozytywnych, opierających się na zdrowym rozsądku, włącznie z dużo spontaniczniejszym i naturalnym współczuciem, staje się łatwiejsze.
Wszystko musi opierać się na bezpośrednim doświadczeniu. W przeciwnym razie przypominałoby to budowanie pięknego zamku na zamarzniętej powierzchni jeziora; musi on zatonąć, gdy się stopi lód. Budda powiedział: "Wskazałem wam drogę. Od was zależy, czy nią pójdziecie". Nie jest to coś, co łatwo przychodzi. Doświadczenie wymaga wytrwałości, gorliwości i nieustannego wysiłku. Wielki tybetański pustelnik Milarepa powiedział: "Na początku nic nie przychodzi, w środku nic nie zostaje, na koniec nic nie odchodzi". Tak więc wymaga to czasu. Zachęcające jednak jest to, że jeśli dokładasz wszelkich starań, z pewnością przekonasz się, że daje to rezultaty.
Kiedy Matthieu skończył, Dalajlama skłonił przed nim z uznaniem głowę, mówiąc z uśmiechem:
- Oprócz tytułu gelong [mnich] Matthieu powinien nosić teraz również tytuł gesze.
W tybetańskich studiach duchowych jest on odpowiednikiem naszego doktoratu.
"Emocje destrukcyjne. Jak możemy je przezwyciężyć?" - Dom Wydawniczy REBIS, Poznań 2003. |