|
|
|
|
luty 2006
|
Żadna religia nie jest ważniejsza
niż ludzkie szczęście.
- Budda -
|
|
|
|
|
Istota praktyki Zen
Taizan Maeuzumi
ISBN: 83-920015-1-6
Ilość stron: 168
Tłumaczenie: Jacek Majewski
Wydawca: Jacek Santorski & CO / Inanna
KSIĄŻKĘ MOŻNA NABYĆ TUTAJ
|
|
Taizan Maezumi (1931-1995) był jednym z pierwszych japońskich nauczycieli, którzy zaczęli propagować zen w Stanach Zjednoczonych. Jego uczeń Bernie Glassman wspomina swojego mistrza:
Sam rosi Maezumi założył dwa ośrodki praktyki zen - Zen Center of Los Angeles i bardziej przypominający klasztor - Zen Mountain Center w górach San Jacinto, w pobliżu Idyllwild. Od początku jednak przyświecała mu wizja rozległej sieci ośrodków zen przekazujących nauki na Zachodzie. W tym celu przyjmował setki uczniów, a co najmniej kilka tysięcy osób miało z nim choćby sporadyczny kontakt. Kiedy w 1995 roku Maezumi zmarł w wieku 64 lat, miał już 12 następców. Dziś, w ponad dziesięciu krajach, istnieje co najmniej 35 ośrodków zen i ponad sto grup zen związanych ze stworzoną przez niego linią przekazu - Sanghą Białej Śliwy, nazwaną tak od ulubionego drzewa jego ojca, Baiana Hakujuna Kurody.
Zasięg i wpływ linii przekazu danego nauczyciela nie mówią jednak wszystkiego. Nie mówią na przykład o wyzwaniach, jakie stoją przed kimś, kto zaszczepia naukę na grunt obcej jej kultury. Dziś, gdy ośrodki praktyki powstają nie tylko w większych miastach, lecz również na amerykańskiej prowincji, a w każdym panuje odmienna atmosfera, łatwo nie docenić lub wręcz nie zrozumieć osiągnięć pionierów zen. Proces przeszczepiania na grunt amerykański nauk tak silnie związanych z japońską obyczajowością i kulturą był skomplikowany i napotykał wiele przeszkód.
Gdy wraz z innymi następcami Maezumiego rozmawialiśmy o tym z samym rosim, postawił sprawę jasno: "Posmakujcie tyle, ile potraficie. Połknijcie to, co wam potrzebne, a resztę wyplujcie". Maezumi, lepiej niż ktokolwiek inny, zdawał sobie sprawę z różnic kulturowych; był świadom, że pewne zakorzenione w Japonii zwyczaje nie mają szansy przyjąć się na Zachodzie. Widział, jak jego następcy eksperymentują z takimi nowymi formami i praktykami, o jakich pewnie nigdy nie śnił.
Podczas ceremonii przekazu Dharmy nauczyciel ślubuje, że będzie wspierał swego następcę lub następczynię we wszelkich jego nauczycielskich poczynaniach. Mój mistrz dotrzymał słowa. Wspierał wszystkie nasze wysiłki, popierał eksperymenty i nigdy nie prosił, żebyśmy nauczali tak jak on
albo ograniczyli się do form, które stworzył. Z tego, co wiem, jest to sytuacja niezwykła. Poznałem wielu nauczycieli buddyzmu różnych odłamów, którzy spotkali się z niechęcią ze strony swoich azjatyckich mistrzów, gdy próbowali wprowadzić nowe formy i praktyki.
Rosi Maezumi zmarł nagle w Tokio w maju 1995 roku. Jego śmierć przyszła tak nieoczekiwanie, że trudno było dostosować się do tej zmiany. Opłakiwaliśmy go - miał tylko 64 lata. Intuicja jednak podpowiadała mi, że odszedł, bo osiągnął
to, co zamierzał. Przyniósł na Zachód Dharmę Buddy i zobaczył, jak się zakorzenia. Lepiej niż ktokolwiek inny wiedział, że jeśli ma zakwitnąć, trzeba będzie wytyczyć nowe szlaki i wypracować nowe metody działania. Uważał jednak, że nie do niego należy ta praca, sam bowiem był Japończykiem.
W 1976 roku otrzymałem od niego przekaz Dharmy i stałem się jego pierwszym następcą. Kilka miesięcy później odbywałem rozmowy indywidualne podczas porannej praktyki i gdy zadzwoniłem dzwonkiem na zakończenie jednej z nich, a mój uczeń wyszedł, drzwi uchyliły się i stanął w nich rosi Maezumi. Skłonił się nisko, usiadł i powiedział: "Nazywam się Taizan Maezumi. Praktykuję sikantadza [samo siedzenie]. Możesz mi powiedzieć, jak praktykować sikantadza?".
Powiedziałem mu. Rozmawialiśmy przez chwilę, a gdy zadzwoniłem dzwonkiem, wstał, skłonił się i wyszedł. Zawsze powtarzał swoim uczniom: "To twoje życie jest skarbcem oka prawdziwej Dharmy i subtelnym umysłem spokoju". Twoje życie jest życiem Buddy. Tu, w tym kraju. Właśnie teraz.
Bernie Glassman
La Honda, Kalifornia
|
|
Doceń swoje życie
(fragment książki "Istota praktyki Zen")
Tylko ty możesz przeżyć swoje życie. Tylko ja mogę przeżyć moje. Jesteśmy za nie odpowiedzialni - ty i ja. Czym jednak jest to nasze życie? I czym jest nasza śmierć?
W zeń soto jest takie powiedzenie: "skarbiec oka prawdziwej Dharmy i subtelny umysł nirwany". Pochodzi ono ze słynnego koanu, który opisuje przekazanie Dharmy przez naszego pierwszego nauczyciela Buddę Śakjamuniego jego
następcy Mahakaśjapie. Otóż Budda Śakjamuni podniósł kwiat i mrugnął oczami. Mahakaśjapa uśmiechnął się, Budda zaś rzekł: "Posiadam skarbiec oka prawdziwej Dharmy i subtelny umysł nirwany, i przekazuję je Mahakaśjapie".
Czym jest ów skarbiec oka prawdziwej Dharmy i ten subtelny umysł nirwany, które przekazał Budda Śakjamuni? Wszystkie buddyjskie nauki mówią o tym najcenniejszym skarbie. To wasze życie. To moje życie.
Można zadać to pytanie inaczej: Kim jestem? Czym jest to, kim jestem?
Te dociekania to najbardziej fundamentalne, najważniejsze koany. Tak jak w wypadku wszystkich koanów, odpowiedzi na te pytania muszą płynąć z naszego własnego życia. Czym jest nasze życie? A jeśli wiemy, czym jest, jak je przeżywamy? Czy umiemy doświadczać życia jako życia nieskończonego, pozbawionego ograniczeń, jako subtelnego umysłu nirwany? Rzecz w tym, że wszystkim takie życie jest dane, wszyscy mamy dostęp do tego skarbu, a mimo to niezupełnie tak je przeżywamy. Innymi słowy, nasze życie niczym się nie różni od skarbca oka prawdziwej Dharmy i subtelnego umysłu nirwany, a mimo to postrzegamy je jako coś odmiennego.
Nie zauważamy, że nirwaną jest nasze życie właśnie tu i teraz. Może wydaje się nam, że nirwana to miejsce, gdzie nie ma żadnych problemów ani złudzeń. Może uważamy nirwanę za coś bardzo pięknego, nieosiągalnego. Zwykle myślimy, że nirwana to coś odmiennego od naszego życia. Musimy jednak zrozumieć, że nirwana jest właśnie tu i teraz.
Jak to możliwe? Można powiedzieć, że nasza praktyka jest wypełnianiem luki między tym, co uważamy za swoje życie, a naszym faktycznym życiem jako subtelnym umysłem nirwany. Jak uświadomić sobie, że tak naprawdę żadnej luki tu nie ma?
Nie popadajcie w dualizm. Stańcie się jednym ze swoim życiem jako subtelnym umysłem nirwany. To właśnie oznacza słowo subtelny. Coś jest subtelne nie dlatego, że jest ukryte lub nieuchwytne, lecz dlatego, że jest dokładnie tutaj. Nie widzimy tego wyraźnie, bo znajduje się tuż przed nami.
W istocie tym właśnie żyjemy. Kiedy tym żyjemy - nie myślimy o tym. Z chwilą gdy o tym pomyślimy, popadniemy w dualizm i nie będziemy widzieć, czym jest nasze życie.
Dlaczego jest to takie trudne? Postarajcie się odkryć, na czym polega trudność i gdzie się pojawia. Większość z nas wie, że to ja blokuje nas w pewien sposób. To ja jestem tym, kto nie postrzega swojego życia jako subtelnego umysłu nirwany. To ja nie doświadczam życia jako skarbu.
Czym jest ja blokujące tę świadomość? To mój dualistyczny sposób funkcjonowania. W dualizmie jako takim nie ma nic złego - tak po prostu działa nasz umysł. Dopóki jednak dualizm stanowi dla nas ograniczenie, pozostajemy we władaniu tak sprzecznych wartości, jak prawda i fałsz, dobro i zło. Tymczasem są one tylko chwilowymi aspektami rzeczy. Coś jawi się czasami jako dobre albo złe, prawdziwe albo fałszywe, długie lub krótkie, duże albo małe - jakie jednak jest w swej pełni? Podobnie ma się rzecz z naszym życiem. Musimy zobaczyć, czym jest poza dualizmem. Nasze życie dosłownie sprowadza się do chwili obecnej. Teraz! Tutaj! Co to jest?
|
|
Polityka prywatności portalu buddyjskiego "CyberSangha"
| "Cyber Sangha" obejmuje swoim patronatem medialnym ciekawe książki i imprezy związane z buddyzmem. » szczegóły
|
Oby wszystkie istoty osiągnęły szczęście i przyczynę szczęścia.
Oby były wolne od cierpienia i przyczyny cierpienia.
Oby nie były oddzielone od prawdziwego szczęścia - wolności od cierpienia.
Oby spoczywały w wielkiej równości, wolnej od przywiązania i niechęci.
London wedding photographer
|
|
|